Ciekawa recenzja, merytoryczna. Już kiedyś pisałam, że do Lema mi daleko, ale że ostatnio ciężko mi trafić z dobrym tytułem... No może się skuszę. Literaturę SF uwielbiam.
Kolega mówił, że ludzie, którzy wytykają palcami manipulację i drwinę też są zmanipulowani, ponieważ system potrzebuje takich osób, by formując linię oporu, same wyzwalały w ludziach opór przed przyznaniem się do własnej głupoty. Człowiek woli wierzyć w kłamstwa, niż przyznać się przed sobą, że dał się zrobić w bambuko.
Ciekawe, bo film pamiętam jako tasiemiec, a książka wcale nieobszerna, ale jak piszesz "można wyczytać". Ale cóż filmy to najczęściej zupełnie inna bajka.
Ciekawa recenzja, i to że trudno znaleźć minusy, zachęca.
Nieustannie stajemy przed wyborem, czy skłonić się do refleksji, czy może jednak czy wykonać skłon w stronę życia, akceptując własną naturę z ogromem niedomówień i niejasnych ścieżek, które przewodzą impulsy elektryczne, by pod ciągłym napięciem, w obliczu nadziei na pograniczu szaleństwa, dać sobie kolejną szansę na błędy w trakcie działania, na poczucie niezadowolenia i niezaspokojoną próżność, która tak pięknie napędza konsumpcjonizm, a z ambicji czyni natomiast jeden z elementów, który scala mikro i markogospodarkę w organizm działający przeciwko społeczeństwu dla jego korzyści.